Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 lipca 2025 06:17
Refleksje emerytowanego nadawcy – Juliusz Marek

Po kolejnej konferencji...

Minęło już 30 lat od chwili, gdy KRRiT przyznała telewizjom lokalnym pierwsze koncesje. Tymczasem wciąż, jak nie było, tak nie ma ustawowej - legalnej definicji telewizji lokalnych.
Po kolejnej konferencji...

Minęło już 30 lat od chwili, gdy KRRiT przyznała telewizjom lokalnym pierwsze koncesje. Tymczasem wciąż, jak nie było, tak nie ma ustawowej - legalnej definicji telewizji lokalnych. Zarówno prawo, władze jak i struktury kraju nieuczciwie traktują ich nadawców: nakładają na Was obowiązki równe z tymi, jakie mają bogate, wielkie, komercyjne, ogólnopolskie stacje, a prawa - macie wciąż żadne. Wielcy żywią się reklamami, których u Was nie ma, bo nie stać Was na bardzo kosztowne badania. 

Wasi widzowie nie wiedzą, że nie macie żadnego udziału w abonamentach: ani w tym krajowym, ani w kablowym, że nie działają już mechanizmy, dzięki którym 30 lat temu mogliście tworzyć telewizje, zatrudniać dziennikarzy, opłacać podatki i inne daniny. Obowiązkiem władzy jest uregulowanie tego rynku. Chyba, że wbrew europejskim trendom lokalne media w Polsce są już niepotrzebne.

Wciąż słyszycie, że jesteście fundamentem demokracji i że to Wy, nadawcy telewizji lokalnych, przekazując informacje z miasta i regionu, budując społeczne więzi i tworząc przestrzeń do debaty jesteście w swoich miastach i powiatach strażnikami tej demokracji. Ale bez realnego wsparcia z Unii Europejskiej, polskiego rządu i parlamentu stracicie niezależność i niebawem nie będziecie mogli patrzeć władzy na ręce, o ile już tak gdzieniegdzie nie jest. 

Wielu z Was pewnie się zastanawia, czy to jeszcze jest sens? Ale wiecie, że jeśli wyłączycie serwery, że nikt Was nie zastąpi. Grozi nam powstawanie „pustyń medialnych” – miejsc bez niezależnych redakcji i rzetelnego, uczciwego przekazu dla mieszkańców.

Choć UE podejmuje działania na rzecz wolności słowa (jak dyrektywa anty-SLAPP czy Europejski Akt o Wolności Mediów), w Polsce wciąż brakuje systemowych – zarówno prawnych, jak i finansowych rozwiązań wspierających lokalnych nadawców. Zmagają się oni z nierówną i nieuczciwą konkurencją samorządowej prasy, brakiem dostępu do grantów i mocno ograniczonymi przychodami z reklamy, a w wielu przypadkach całkowitym jej brakiem. 

Potrzebujemy skutecznych rozwiązań: grantów niezależnych od sympatii politycznych i dotacji dostosowanych do potrzeb i możliwości lokalnych redakcji, systemowego wsparcia organizacyjnego i edukacyjnego. 

Nie czekajmy na Brukselę. Dziś jest to zadanie dla polskich posłów i senatorów. Najwyższy czas, by klasa polityczna, instytucje rządowe, a także władze samorządowe zrozumiały, że niezależne media lokalne są dobrem publicznym, równie ważnym jak biblioteki czy muzea. 

To Wy, lokalni dziennikarze i wydawcy, w swoich miastach i powiatach codziennie bronicie słabszych. To Wy tworzycie lokalne archiwa filmowe. To dzięki Wam lokalni aktywiści, sportowcy, twórcy i animatorzy kultury odnajdują sens dla swych działań. 

Najwyższa pora upomnieć się, by państwo stanęło po Waszej stronie.


Podziel się
Oceń